To zagadkowe hasło nie oznacza nic więcej niż nazwę kierunku pedagogicznego, który to dziecko umieszcza w centrum wszelakich procesów edukacji. Pajdocentryzm bazuje na relatywizmie.
To emocje grają pierwsze skrzypce, bo dzięki nim dziecko może poznawać świat i przyswajać wiedzę, dlatego w życiu społecznym i podczas edukacji należy zupełnie zrezygnować z systemu kar. Pajdocentryzm wywodzi się od sofisty Protagorasa z Abdery, który uważał, że „człowiek jest miarą wszystkich rzeczy” – to znaczy, że o wartości danych rzeczy decyduje jednostka i jej odbiór. Zgodnie z tą koncepcją nic nie ma wartości samej w sobie, a jedynie tyle wartości, ile potrafimy sami tej wartości w sobie wytworzyć. To znaczy, że samo odczytywanie wartości jest zmienne – zależy od naszej obecnej sytuacji społecznej i emocjonalnej.
Pajdocentryzm opiera się na przekonaniu J.J. Rousseau, że człowiek z natury jest dobry, a tym, co go sprowadza na złą ścieżkę, jest wpływ środowiska, cywilizacji i odwrót od natury. To znaczy, że aby odkryć swoje „prawdziwe ja”, należy odejść od wpływów cywilizacji. W systemie edukacji klasyczne środki nakazowo-rygorystyczne zastępowane są prawami człowieka, prawami dziecka, prawami ucznia, edukacją skierowaną na świat, propagowaniem filozofii dla dzieci.
Pajdocentryzm proponuje:
- rozwijanie wzajemnej empatii,
- preferowanie wielokulturowości,
- przestrzeganie praw człowieka,
- eliminowanie kar cielesnych,
- rozwijanie komunikacji międzyludzkiej.
W myśl tego kierunku wielokulturowość to nic innego jak właśnie zaprzeczanie tej wielokulturowości i niedzielenie na „nasze” i „wasze”, aby unikać konfliktów. Aby natomiast nie wytwarzać słownej agresji, unika się słów, które mają silnie negatywne znaczenia, przykładowo nie mówi się „złodziej”, tylko „kupujący inaczej”.